Informacje podstawowe:
Powierzchnia: 477 ha
Liczba mieszkańców: 232 (stan na 14.05.2020 r.)
Sołtys: Stanisław Tomko, tel.
Samorządowy koordynator wsi: Paweł Muszkieta, tel. 74
Opiekun świetlicy: Teresa Omachel.
Kościół pw. św. Floriana (parafia Bożków): proboszcz ks. Tomasz Nuckowski
Dlaczego wywyższono węża?
Historia Święcka okiem Marka Perzyńskiego
Tuż przy drodze z Kłodzka do Wałbrzycha w Święcku rzuca się w oczy barokowy kościół św. Floriana. Wizerunek świętego umieszczono tutaj nie tylko na frontonie, ale i na cokole rozbudowanej grupy figuralnej z przełomu XVIII i XIX wieku, stojącej przed kościołem. Przedstawia ona ukrzyżowanie. Mało kto jednak zwraca uwagę na to, że ku stopom Jezusa pełza... wąż. To niezwykle rzadkie przedstawienie w sztuce, przynajmniej na ziemi kłodzkiej. Skąd się wzięło?
Miedziany wąż to starotestamentowy typ ukrzyżowanego Zbawiciela. Pewnie wielu to zdziwi – ze względu na budowę ciała i sposób bycia wąż uważany jest przecież za jedno z najmniej przyjaznych człowiekowi zwierząt. Okazuje się jednak, że nie zawsze tak było.
Starożytni Egipcjanie uważali, że w świecie zmarłych przebywają węże-demony zionące ogniem lub uzbrojone w długie noże. Z drugiej zaś strony wąż będąc okiem bożka słońca Re chroni przed wszelkim złem. Przybierał też postać Ureusza, umieszczaną na czole przez faraonów. Co więcej – w starożytności węże były często zwierzętami domowymi. O kotach nie było jeszcze mowy, więc to one tępiły myszy. Bawiły się nimi... dzieci, a panie nosiły je na piersiach, dla ochłody.
U starożytnych Greków wąż był symbolem śmierci, ale jednak poprzez ciągłe powracanie do życia uważano, że jest spokrewniony z księżycem – kojarzono go z odradzaniem się życia i nieśmiertelnością. Dla Plutarcha wąż reprezentuje bóstwo, które karmi się własnym ciałem: w nim wszystko się zaczyna i kończy. Przekonanie o zdolności samopożerania się wężów wzięło się zapewne z dawnych wyobrażeń węża ułożonego w okrąg z własnym ogonem w paszczy.
Tak to wąż pożerający własny ogon stał się symbolem wieczności. Zinterpretowano tak zapewne coroczne zrzucanie przez węża skóry. Uznano go za symbol odnowy, uzdrowienia, skojarzono z odradzaniem się ludzkiego życia i z nieśmiertelnością (oznaką profesji lekarskiej jest wciąż okręcający się wokół laski wąż Eskulapa).
W Święcku wąż podąża w kierunku Ukrzyżowanego. Jeśli wąż jest starotestamentowym typem ukrzyżowanego (tak twierdzi przynajmniej M. Lurker w „Słowniku obrazów i symboli biblijnych”, Poznań 1989), to należy cofnąć się do Księgi Liczb, w której napisano, że kiedy skruszeni Izraelici poczęli wyznawać grzechy i zwrócili się do Mojżesza o wstawiennictwo, Bóg rozkazał zawiesić na polu miedzianego węża. „Jeśli kogoś wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża miedzianego, zostawał przy życiu” (Lb 21, 7m). Trudno by nie przyszła skrucha, skoro wcześniej Bóg zesłał na szemrzących przeciwko niemu Izraelitów jako karę węże ogniste.
Wąż wybrany został tutaj nieprzypadkowo. Kształt węża przybrał szatan, chcąc skusić do złego Adama i Ewę. Udało mu się to m.in. dlatego, że – jak pisze Księga Rodzaju – „był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe”. Sprowadził na ludzi śmierć, choć zapewniał ich, że nie umrą i będą równi Bogu. Kara spotkała także węża. Bóg rzucił na niego przekleństwo: „Na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł przez wszystkie dni twego istnienia” (Rdz 3, 14). Skrucha ludu Izraela na pustyni sprawiła jednak, że wąż – zwierzę uznane przez przekleństwo Boże za najpodlejsze – miał przynieść ocalenie całemu ludowi.
I tak się stało. Jezus przedstawił węża nawet swym uczniom jako wzór roztropności: „Bądźcie roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębice” (Mt 10, 16). Św. Jan zaś przypominał, że „Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne” (J 3, 14-15). I tu mamy rozwiązanie naszej zagadki.
Wąż pełznący w górę krzyża jest łącznikiem między Starym i Nowym Testamentem. Autor rzeźby ze Święcka nawiązuje tym samym do Protoewangelii, czyli pierwszej dobrej nowiny o Mesjaszu, którego miał zesłać Bóg. Według niektórych egzegetów zawarta jest ona w zdaniu zapisanym przez Mojżesza w Księdze Rodzaju, skierowanym do węża, który skusił Ewę: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę”. Według egzegetów chodzi tutaj właśnie o Mesjasza, którym został Jezus Chrystus. I jego matkę, z której miał się narodzić Mesjasz. Stało się tak za sprawą Ducha Świętego.
Przesłanie ideowe płynące z grupy figuralnej ze Święcka nie jest więc proste bez wnikliwej znajomości Biblii. To nie koniec opowieści. Na cokole umieszczono przecież także płaskorzeźbę św. Floriana – patrona strażaków, orędownika w walce z pożarami i innymi klęskami, którego kult upowszechnił się w XV wieku.
Według na poły legendarnych przekazów, Florian mieszkał w północnej prowincji cesarstwa rzymskiego Noricum (obecnie Austria). Był urzędnikiem lub – jak chcą inni – żołnierzem w cesarstwie rzymskim na przełomie III i IV wieku. Panował wówczas cesarz Dioklecjan, były to więc początki prześladowań chrześcijan. Florian pojechał do nich, by ich pocieszyć. Szybko dowiedział się o tym prefekt Akwillinus – gorliwy wykonawca dekretów cesarskich. Po aresztowaniu zażadano od Floriana, by oddał cześć bogom rzymskim, ale ten odmówił. Po tym, jak zawieszono mu u szyi kamień, 4 maja 304 roku strącono go z mostu do rzeki Enns. Na miejscu jego rzekomego grobu w miejscowości St. Florian w Austrii wystawiono piękne barokowe opactwo, którego początki sięgają średniowiecza, i ogłoszono go patronem diecezji wiedeńskiej.
Kult św. Floriana zakorzenił się także mocno w hrabstwie kłodzkim, do czego przyczyniła się jego długa przynależność do cesarstwa austriackiego. Figury św. Floriana stoją w wielu miejscach. Przedstawiany jest on zwykle w stroju rzymskiego legionisty. W ręce dzierży dzban, z którego wylewa wodę na płonący budynek. W drugiej ręce trzyma najczęściej lancę. Takie wyobrażenie św. Floriana znajdziemy i na cokole w Święcku. A wody do gaszenia nigdy chyba tutaj nie brakowało.
W ostatniej zagrodzie w Święcku od strony Nowej Rudy zachowała się głęboka na osiem metrów studnia, obok której stoi drewniany żuraw studzienny – na ziemi kłodzkiej już wielki ewenement.
Święcko to w ogóle niezwykle ciekawa miejscowość. Zachowało się tutaj sporo interesujących XIX-wiecznych zagród, XIX-wieczny dwór o cechach neogotycko-romantycznych oraz zabudowania folwarcze z XVIII-XIX wieku. Okoliczne ziemie są żyzne, a wzniesienia bogate w minerały, m.in. malachity. Wydobywano tutaj i wypalano wapień, o czym świadczy zachowany w pobliżu wsi wapiennik.
Wapień czerpano ze skały, która jest dosłownie na wyciągnięcie ręki. Wypalone wapno wędrowało w dół wagonikami. W XIX wieku okoliczne wapienniki należały do hr. Zedlitz von Neukirch i hr. von Magnisa - ówczesnych właścicieli wsi. To, że stoi tutaj kościół św. Floriana, zawdzięczamy właśnie hr. Magnisowi, który pomógł w 1794 roku wznieść go miejscowej ludności. Początkowo służył on jako kaplica cmentarna. Po grobach nie ma już śladu, poza jednym wyjątkiem.
Za kościołem stoi ciekawy żeliwny krzyż nagrobny w typie romantycznym, wystawiony pod koniec XIX wieku. Kaplica przebudowana została w XIX wieku. Wieńczy ją sporej wielkości sygnaturka, używana dawniej m.in. do alarmowania ludności o zagrożeniu w razie pożaru.
Na podstawie „Przewodnika dla dociekliwych. Gminy Kłodzko skarby i osobliwości” M. Perzyńskiego.